Niestety, zarysowań z elementów plastikowych nie udało się usunąć, ale jest to standard – SSR działa wyłącznie na elementy lakierowane.
Po zakończeniu realizacji SSR, przyszła kolej na gruntowne mycie i czyszczenie tak w środku, jak i na zewnątrz. Mając na uwadze fakt, iż w perspektywie były prace związane z renowacją, paradoksalnie dość młodego, lakieru, po oczyszczeniu chemicznym przystąpiliśmy do glinkowania celem stwierdzenia, czy mamy do czynienia jedynie z głęboko zanieczyszczonym lakierem czy z powłoką posiadającą wadę. Glinkowanie i ręczne i maszynowe nie przysłoniło satysfakcjonującego efektu, co jednoznacznie wskazało, iż powłoka nie została w sposób należyty wypolerowana.
Kolejnym zatem krokiem, po zabezpieczeniu wszelkich elementów plastikowych i szklanych było przystąpienie do mechanicznej korekty lakieru. Problem okazał się na tyle złożony, iż wymagał do jego rozwiązania zastosowania klasycznej, trzy etapowej korekty lakieru z użyciem odpowiednich padów i past. Dopiero tak przeprowadzona operacja dała oczekiwane rezultaty.
Mocno zmęczeni, po łącznie 18 roboczogodzinach przystąpiliśmy do finalnego czyszczenia oraz zabezpieczenia lakieru. Ostatnie dwie godziny objęły finalne doczyszczenie i dopieszczenie, aplikację krzemionkowej powłoki ochronnej typy „płynne szkło” oraz przekazanie pacjenta w ręce stęsknionego właściciela.
Mając na uwadze wygląd pacjenta w chwili przyjęcie go na zakład sami byliśmy zaskoczeni dokonaną przemianą. Dopiero w tym momencie Opel Grandland X pokazał swoje prawdziwe piękno, a czarny, diamentowy lakier swoją prawdziwą naturę. Reakcja właściciela również nie pozostawiła wątpliwości, że niniejsza realizacja to warta była włożonego w nią trudu.
